Neptun:
Nowa Muzyka "Kosmos, Coltrane i rekiny. W taki sposób można opisać debiutancki album norweskiego kwartetu Akmee. 22 czerwca miała premierę płyta „Neptun” (Nakama Records) zespołu Akmee, w składzie: Erik Kimestad Pedersen (trąbka), Kjetil Jerve (fortepian), Erlend Albertsen (kontrabas) i Andreas Wildhagen (perkusja). Grupa powstała w 2013 roku z inicjatywy Wildhagena i Jerve’a. Skąd pomysł na kosmos, Coltrane’a i rekiny? A więc tak, sami artyści podkreślają, iż materiał częściowo powstał pod wpływem tajemniczości wszechświata, szczególnie rozchodzi się o planetę Neptun, wymieniają też wśród inspiracji twórczość Johna Coltane’a i powieść „Haiene” („Rekiny”) Jensa Bjørneboe’a z 1974 roku. W tej książce statek, na którym rozgrywa się znaczna część akcji, również nosi nazwę „Neptun”. Autor dwa lata po wydaniu tej książki, skądinąd wyśmienitej, popełnił samobójstwo. Co proponują Akmee? Prowadzą nas w stronę jazzu zaaranżowanego na klasyczny skład, choć nie jest to sztampowe granie kojarzące się z podrzędną knajpą serwującą pseudo muzyczne kotlety. Według mnie ich swobodne konstruowanie fraz, harmonii czy partii solowych powoduje, że udaje im się przykuć uwagę słuchacza na trzydzieści cztery minuty, bo tyle trwa „Neptun”. Na przykład w utworze „Wavelengths” muzycy prezentują inspirujący splot free jazzu z oszczędnie przemycaną afrykańską (też latynoską) rytmiką. Tak czy inaczej całość zasługuje na uważane słuchanie."
New York Improvisations:
TRYBUNA MUZYKI SPONTANICZNEJ december 2017 "Kolejna dziś płyta z zagadką w środku. Miejsce muzycznego spotkania zdaje się być oczywiste w świetle tytułu płyty. Co do improwizacji, też mamy zgodę. Muzyka osadzona w jazzowym mainstreamie zdaje się mieć kształt kompozycji, które ulegają interesującemu rozwarstwieniu w procesie żmudnych improwizacji. W jej kontekście nie użyjemy jednak słowa free, swobodna, czy innego bliskoznacznego sformułowania. Teraz muzycy: Kjetil Jerve na fortepianie, Jimmy Halperin na saksofonie, Drew Gress na kontrabasie (to zdecydowanie najbardziej uznany muzyk na płycie) i … postać nieznana na perkusji (gra w trzech, z czterech utworów, ale nie zasłużyła sobie na ujawnienie danych personalnych). Płyta zawiera rozbudowane liner notes, które być może wyjaśnia tę zagadkę, ale niestety … napisane jest w którymś z dalekowschodnich języków. Sama muzyka, jej stonowany, dość przewidywalny przebieg, brak ciekawszych, bardziej dynamicznych pasaży, czy choć odrobinę zaskakujących zwrotów dramaturgicznych, sprawia, że chęć recenzenta do zgłębiania dźwiękowych tajemnic tej sesji maleje z każdą minutą odsłuchu. Zdaje się, że gdyby ta sesja odbyła się w Nowym Jorku jakieś 60-70 lat temu, jej wartość poznawcza byłaby dużo większa."
Nowa Muzyka "Kosmos, Coltrane i rekiny. W taki sposób można opisać debiutancki album norweskiego kwartetu Akmee. 22 czerwca miała premierę płyta „Neptun” (Nakama Records) zespołu Akmee, w składzie: Erik Kimestad Pedersen (trąbka), Kjetil Jerve (fortepian), Erlend Albertsen (kontrabas) i Andreas Wildhagen (perkusja). Grupa powstała w 2013 roku z inicjatywy Wildhagena i Jerve’a. Skąd pomysł na kosmos, Coltrane’a i rekiny? A więc tak, sami artyści podkreślają, iż materiał częściowo powstał pod wpływem tajemniczości wszechświata, szczególnie rozchodzi się o planetę Neptun, wymieniają też wśród inspiracji twórczość Johna Coltane’a i powieść „Haiene” („Rekiny”) Jensa Bjørneboe’a z 1974 roku. W tej książce statek, na którym rozgrywa się znaczna część akcji, również nosi nazwę „Neptun”. Autor dwa lata po wydaniu tej książki, skądinąd wyśmienitej, popełnił samobójstwo. Co proponują Akmee? Prowadzą nas w stronę jazzu zaaranżowanego na klasyczny skład, choć nie jest to sztampowe granie kojarzące się z podrzędną knajpą serwującą pseudo muzyczne kotlety. Według mnie ich swobodne konstruowanie fraz, harmonii czy partii solowych powoduje, że udaje im się przykuć uwagę słuchacza na trzydzieści cztery minuty, bo tyle trwa „Neptun”. Na przykład w utworze „Wavelengths” muzycy prezentują inspirujący splot free jazzu z oszczędnie przemycaną afrykańską (też latynoską) rytmiką. Tak czy inaczej całość zasługuje na uważane słuchanie."
New York Improvisations:
TRYBUNA MUZYKI SPONTANICZNEJ december 2017 "Kolejna dziś płyta z zagadką w środku. Miejsce muzycznego spotkania zdaje się być oczywiste w świetle tytułu płyty. Co do improwizacji, też mamy zgodę. Muzyka osadzona w jazzowym mainstreamie zdaje się mieć kształt kompozycji, które ulegają interesującemu rozwarstwieniu w procesie żmudnych improwizacji. W jej kontekście nie użyjemy jednak słowa free, swobodna, czy innego bliskoznacznego sformułowania. Teraz muzycy: Kjetil Jerve na fortepianie, Jimmy Halperin na saksofonie, Drew Gress na kontrabasie (to zdecydowanie najbardziej uznany muzyk na płycie) i … postać nieznana na perkusji (gra w trzech, z czterech utworów, ale nie zasłużyła sobie na ujawnienie danych personalnych). Płyta zawiera rozbudowane liner notes, które być może wyjaśnia tę zagadkę, ale niestety … napisane jest w którymś z dalekowschodnich języków. Sama muzyka, jej stonowany, dość przewidywalny przebieg, brak ciekawszych, bardziej dynamicznych pasaży, czy choć odrobinę zaskakujących zwrotów dramaturgicznych, sprawia, że chęć recenzenta do zgłębiania dźwiękowych tajemnic tej sesji maleje z każdą minutą odsłuchu. Zdaje się, że gdyby ta sesja odbyła się w Nowym Jorku jakieś 60-70 lat temu, jej wartość poznawcza byłaby dużo większa."